Logowanie

Licznik odwiedzin

DzisiajDzisiaj9
WczorajWczoraj35
WszystkieWszystkie809399

Zmarł ks. prof. Roman Murawski SDB

Informujemy, że zmarł ks. prof. Roman Murawski SDB, honorowy przewodniczący Stowarzyszenia Katechetyków Polskich. Wieloletni wykładowca w UKSW i KUL. Dziekan Wydziału Teologii UKSW oraz konsultor Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się 3 lutego w Warszawie o godz. 10.00 w Bazylice Najświętszego Serca Jezusowego przy ul. Kawęczyńskiej 53.

Polecamy Zmarłego Księdza Profesora modlitewnej pamięci.

Wieczny odpoczynek, racz mu dać Panie...

 

*****************

Homilia wygłoszona przez ks. prof. dr hab. Kazimierza Misiaszka SDB
podczas pogrzebu ks. prof. dra hab. Romana Murawskiego SDB
 

Bazylika Najświętszego Serca Pana Jezusa, Warszawa, 3 lutego 2016 r.

 

Pozostał wierny Bogu i człowiekowi 

Czcigodny Księże Kardynale, Czcigodni Księża Biskupi, Księże Biskupie nominacie Wojciechu, Czcigodny Księże Inspektorze, Bracia kapłani, siostry i bracia zakonni, droga Rodzino zmarłego, przyjaciele i koledzy śp. ks. prof. Romana Murawskiego, drodzy bracia i siostry.

Zaskoczyła nas ta śmierć. Wydawało się, że będziemy towarzyszyć Księdzu Profesorowi Romanowi Murawskiemu w jego opracowywaniu dalszych losów katechezy. Przyjęliśmy z radością drugi tom historii katechezy w średniowieczu i wiedzieliśmy, że rozpoczął redagowanie kolejnego tomu, bo jest ? jak nam się wydawało - w dobrej kondycji zdrowotnej. Pewnie trzeba będzie ten tom kontynuować, dopełnić go. To zadanie dla nas, katechetyków, zadanie ważne, gdyż dokumentujące całościowo historię katechezy nowożytnej, której w Polsce nie ma.

Bóg powołał go do siebie, do obiecanego przez Chrystusa domu Ojca, w którym, jak ufamy, przebywa, w dopełnionej już egzystencji. Powtarzamy, z wiarą, za św. Pawłem, którego słowa przywołaliśmy: ?Jesteśmy przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą samym? (2 Kor 4, 14). I ufamy słowom Jezusa: ?tego, który do mnie przychodzi, precz nie odrzucę, ale go wskrzeszę w dniu ostatecznym? (J 6, 37). Zobowiązuje to także nas do gorącej modlitwy wstawienniczej, gdyż nikt nie jest doskonały przed Bogiem.

Jesteśmy tu dzisiaj, aby złożyć dziękczynienie Bogu za pracowite, sumienne, wytrwale i konsekwentne realizowane życie i powołanie ks. prof. Romana Murawskiego jako kapłana i salezjanina, który służył młodemu człowiekowi swoją wychowawczą posługą, najpierw w Akademii Teologii Katolickiej, a później w Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, jak również w salezjańskich wyższych seminariach duchownych oraz w nowicjacie. Służył także dorosłym, w spotkaniach osobistych i formacyjnych, w domach zakonnych sióstr.

Najpierw jednak składamy Bogu dziękczynienie za rodzinę ks. prof. Murawskiego, którą tak cenił, podtrzymywał z nią i w niej kontakty, chlubił się nią, przeżywał jej radości i smutki, gdyż była dla niego istotnym oparciem, zawsze, zarówno w dzieciństwie i młodości, w niemieckim obozie, jak i później, w całym dorosłym życiu. To ona przede wszystkim uformowała jego osobę. Potwierdza się tym samym prawda, że rodzina w wychowaniu jest pierwsza, najważniejsza, co dzisiaj należałoby wciąż podkreślać, gdy przeżywa ona wielorakie kryzysy i jest poddawana różnym próbom.

Dziękujemy za jego długie lata przeżyte jako wykładowca, profesor, wychowawca. W pamięci swoich uczniów, do których należę, zapisał się jako wykładowcy zawsze starannie, rzetelnie, merytorycznie przygotowany, ekspert w swojej dziedzinie, dogłębny znawca problemów związanych z katechezą europejską i polską. Wykład przez niego prowadzony stawał się zarazem rodzajem świadectwa kogoś, kto z miłością poświęcał się swojemu przedmiotowi badań. Był więc nauczycielem z powołania, także nauczycielem wiary, która pociąga. Nie ukrywam, jeżeli mogę pozwolić sobie na osobistą dygresję, że miało to także swój wpływ na późniejszą moją decyzję, aby zająć się studiowaniem katechetyki. To dzisiaj ważne, to należy pamiętać i przypominać, gdy degraduje się pozycję i rolę nauczyciela, gdy niszczy się jego autorytet. Dokąd jednakże będzie zmierzał świat, gdy zabraknie prawdziwych nauczycieli i świadków? Bo był i nauczycielem, i świadkiem, tak, jak o tym nauczał błogosławiony papież Paweł VI, gdy mówił, że świat potrzebuje nie tyle nauczycieli, ile świadków, a jeżeli nauczycieli, to o tyle, o ile są świadkami. Pytamy więc dzisiaj, w czasach zamętu i relatywizmu, w czasach degradowania pozycji wychowawcy: Gdzie i w kim młody człowiek znajdzie potrzebnych mu przewodników na drodze swojego rozwoju, gdy braknie świadków? Ks. prof. Murawski był takim świadkiem, był też świadomy tych dzisiejszych problemów, dzielił się nimi, często o tym dyskutował. Miał jednak szczęście pracować w innych czasach, gdy jeszcze liczyła się dydaktyka i wychowanie, gdy wykładowca mógł rzeczywiście mieć poczucie pełnienia swojej misji, nie będąc nadmiernie zabsorbowany wyniszczającą biurokracją; gdy pozostawał także w jakiejś mierze autonomiczny w swojej roli wykładowcy, gdy miał czas dla studenta.

Trzeba bowiem mieć czas, aby efektywnie wspomagać młodego człowieka w intelektualnym, moralnym, społecznym i chrześcijańskim rozwoju, na różnych etapach akademickiego życia: w studiowaniu, w pisaniu prac naukowych, w zaangażowaniu na rzecz społeczności uniwersyteckiej. Ksiądz prof. Murawski ten czas miał i nikomu go nie skąpił. Można powiedzieć, że kierował się zapewne salezjańską zasadą wychowawczą, że pierwszym zadaniem i obowiązkiem wychowawczy jest być obecnym z wychowankiem i dla wychowanka, aby ten nie poczuł się osamotniony i nie stracił motywów dla swojego życia i rozwoju. Ma ona swoje korzenie w chrześcijańskiej teologii i pedagogii inspirowanej prawdą, że Jezus Chrystus, Emanuel, jest Bogiem z nami i dla nas. Ale jest tu także zasada wychowawczej miłości, jaką wypracował św. Jan Bosko. Kieruje się ona słowami hymnu św. Pawła o miłości, że jest ona cierpliwa, łaskawa, ofiarna, nie unosi się gniewem, wszystkiemu wierzy i we wszystkim pokłada nadzieję. Zapewne nieprzypadkowo księga jubileuszowa poświęcona Księdzu Murawskiemu z racji 50-lecia święceń kapłańskich nosi tytuł: Abyśmy podtrzymywali nadzieję (Wydawnictwo Salezjańskie, Warszawa 2005), bo wychowawca musi być człowiekiem nadziei: proces wychowania zakłada ją niemalże jaką pierwszą, fundamentalnie motywującą, że poniesiony wysiłek okaże się, wcześniej czy później, potrzebny. Inaczej można by zwątpić w ogóle w sens wychowania. I ksiądz profesor Murawski był takim człowiekiem nadziei, nawet wówczas, gdy ktoś zawodził czy nadużywał jego zaufania.

Pozwolę sobie przytoczyć opinię o ks. profesorze Murawskim, jaką podzielił się nieżyjący inny wielki katechetyk, ks. prof. Jan Charytański, i jaka została zamieszczona w we wspomnianej księdze jubileuszowej: ?Nowy pracownik odnosi się z życzliwością i szacunkiem do wszystkich współpracowników, bez względu na ich stopień naukowy. Jest człowiekiem pogodnym, otwartym, bezkonfliktowym. Toteż bardzo szybko zaprzyjaźnił się ze wszystkimi, wnosząc pogodę i spokój. Jego rzeczowość w prowadzonych zajęciach, pogoda i poczucie humoru oraz szacunek dla wszystkich zyskały mu sympatie studentów, którzy z radością spieszyli na jego wykłady i starali się o przyjęcie na seminarium magisterskie? (s. 10-11). Stąd nie dziwi fakt, że ks. prof. Murawski wypromował ok. 250 magistrów i kilkunastu doktorów katechetyki, każdą pracę starannie i cierpliwie sprawdzając, ukazując właściwy sposób analizy. Tylko posługując się taką metodą można studenta rzeczywiście i efektywnie wykształcić.

Dziękujemy Bogu za lata sprawowania funkcji prodziekana i dziekana Wydziału Teologicznego ATK. Wielu z nas zapewne pamięta jego opanowanie, spokojne i rzeczowe kierownictwo, szacunek dla pracowników zarówno dydaktycznych, jak i administracyjnych, konkretną, wieloraką pomoc udzielaną studentom. Dziękujemy Bogu za lata aktywnego uczestnictwa, a później długoletniego kierowania Sekcją Wykładowców Katechetyki, przekształconej od niedawna w Stowarzyszenie Katechetyków Polskich, którego był honorowym przewodniczącym. Oddawał się tej funkcji z prawdziwym zaangażowaniem, dbając o organizowane sympozja, ich przebieg, podejmowaną dyskusję. Mogliśmy się różnić w poglądach, wypowiedziach, ale zawsze można było spotkać się z wyrozumieniem, akceptacją, czy nawet zachętą do krytycznych wypowiedzi. Także i tu pozwolę sobie przytoczyć opinię na ten temat, jaką wypowiedział długoletni sekretarz Sekcji, o. Kryspin Kacprzak, kapucyn. Porównując nasze spotkania do koncertu, napisał: ?Nasze coroczne koncerty są przez niego prowadzone po mistrzowsku. (?) Po każdym referacie słuchacze otrzymują mistrzowskie podsumowanie dokonywane przez przewodniczącego. Po czym otwiera on dyskusję, którą bacznie obserwuje, starając się usłyszeć każdy najdrobniejszy głos członków swojej orkiestry. Cieszy się, jeżeli ma miejsce pogłębione i czasem interdyscyplinarne naświetlenie omawianego tematu. (?) Wspaniały jest zawsze finał, którego głównym elementem są podsumowania. [Ksiądz Murawski] posiada szczególny talent do wypowiadania podziękowań. Odznaczają się one wielką kulturą i szacunkiem do tych osób, których dotyczą? (Abyśmy podtrzymywali nadzieję, s. 16-17).

Nasze podziękowanie dotyczy także bogatego dorobku naukowego śp. Ks. Prof. Romana Murawskiego, które są wyrazem jego nie tylko teoretycznych przemyśleń, ale i praktycznego wymiaru katechezy, w postaci katechizmów dla młodzieży, których był redaktorem. Do ostatnich swoich dni pozostał aktywny, twórczy, gdy inni wycofywali się z naukowej działalności. Ale to, co wydaje się najważniejsze, to fakt, że jego twórczość dokumentuje jego osobisty wpływ na rozwój katechezy w Polsce. Był jednym z tych, którzy istotnie pogłębiali jej założenia, treści i wyciągali praktyczne wnioski. Pamiętam, jak dogłębnie interpretował katechezę ukierunkowaną antropologicznie, którą nam wyjaśniał i interpretował. Była mu bliska, z pewnością dlatego, że jest w swoich założeniach ukierunkowana na człowieka, jego problemy, co odpowiadało jego rozumieniu wychowania, w którym najbardziej liczy się człowiek, jego rozwój, poszanowanie dla jego godności i wolności. Są tu zapewne, a nawet na pewno salezjańskie akcenty, salezjańska wrażliwość na człowieka, szczególnie młodego, który potrzebuje wsparcia w swoim rozwoju ludzkim i chrześcijańskim. Ponadto jego teksty nacechowane są także elegancją edytorską, dbałością o formę, komunikatywnością. Dla wielu był mistrzem, i tak go nazywali.

Niech konkluzją tych podziękowań, składanych przede wszystkim Bogu za osobę ks. prof. Romana Murawskiego, będą słowa obecnego z nami kardynała Kazimierza Nycza, jakie zawarł we wprowadzeniu do wspominanej przeze mnie księgi Jubileuszowej: ?Trudno byłoby sobie wyobrazić posoborowe lata w polskiej katechezie bez Księdza Profesora. On dopełnia zarówno w pracy naukowej, jak i w dydaktyce zarówno o. Charytańskiego, jak i ks. Majewskiego. Bez niego brakowałoby czegoś polskiej katechezie. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale Ksiądz Murawski będzie należał kiedyś do tych, których bardzo trudno zastąpić. Ciepły, subtelny, mądry i dobry człowiek, wspaniały kapłan, mistrz i świadek ? kochający katechezę i Kościół? (Abyśmy podtrzymywali nadzieję, s. 9).

Doprawdy jest wiele motywów, aby dzisiaj dziękować Bogu za ks. profesora Romana Murawskiego.  

Ks. Kazimierz Misiaszek SDB